Obecnie zaczynamy się zastanawiać jak przejść okres przejściowy od węgla do pełnej zeroemisyjności. Coraz częściej wskazywany jest gaz ziemny, między innymi ma to wynikać z naszego (polskiego) „ubóstwa energetycznego” oraz konieczności „nadgonienia dystansu do krajów Europy Zachodniej”. Niestety, moim zdaniem, robimy to za późno. Razem z kilkoma kolegami proponowaliśmy podobne rozwiązania w latach 2006 – 2010, ale na próżno.

W Polsce mamy 5791 podmiotów gospodarczych posiadających źródła ciepła i / lub energii elektrycznej o mocy od 1 do 50 MW, które nie spełniają wymagań Dyrektywy MCP (ograniczenia emisji niektórych zanieczyszczeń do powietrza ze średnich obiektów energetycznych). Ich łączna szacowana moc to prawie 35 GW. Są to m.in. piekarnie, małe i średnie zakłady produkcyjne oraz źródła odpowiedzialne za ciepło i ciepłą wodę miastach i gminach. Czyli tak naprawdę jest to problem każdego z nas, bowiem pośrednio lub bezpośrednio płacimy za to wszystko. Mamy bardzo mało czasu na podjęcie strategicznych decyzji bowiem istniejące instalacje o mocy większej niż 5 MW mają czas na dostosowanie do nowych standardów emisyjnych czas do 1 stycznia 2025 roku, a te o mocy do 5 MW do 1 stycznia 2030 roku. Musi być to podejście systemowe wraz z budową „eco-systemu”. Gaz ziemny, mimo mojej wielkiej sympatii do tego medium związanego z realizacją przez 25 lat projektów gazowych, jest źle widziany poprzez pryzmat Taxonomy i moim zdaniem czas na inwestycje gazowe finansowane przez banki bezpowrotnie się kończy. To nie przypadek, że EBI podjęło decyzję, że od bieżącego roku przestaje finansować inwestycje energetyczne oparte na gazie ziemnym. W tym kontekście pojawia się jeszcze jedna kwestia – znam już przypadki kiedy to polscy dostawcy usług lub komponentów dostają od swoich zagranicznych partnerów biznesowych pisma o koniecznym przedstawieniu mapy drogowej redukcji CO2 oraz „śladu węglowego” w swojej działalności. Wynika to właśnie z wymogów stawianych przez banki finansujące wspomnianych zagranicznych partnerów, oni muszą przedstawić takie informacje jak wygląda ich cały łańcuch usług i dostaw w tych obszarach. To spowoduje pilną konieczność poszukiwania przez polskie firmy „zielonych” rozwiązań w zakresie dostaw energii i ciepła.

Stąd rozwiązaniem naszych problemów byłoby budowanie projektów opartych na gazie ziemnym ale z dodatkiem „H2 ready” – to oznacza, że w perspektywie 2030+ realizowana inwestycja będzie korzystać już nie z gazu ziemnego a z „zielonego” wodoru. Nad projektem „Truciciele” pracujemy od ponad 7 lat, to ciągłe „boksowanie” się z podejściem, że „mamy czas”, że „polityka Państwa nie wskazuje jednoznacznych nieuchronności zdarzeń – w tym ostatecznych decyzji odnośnie „zieloności” gospodarki”. Stąd brak sukcesów, ale teraz kiedy mamy zgłoszony Krajowy Plan Odbudowy może będzie czas i wola by zacząć konkretnie w tym obszarze działać. I tu jesteśmy gotowi do działania – mamy pomysły.

Jak wspomniałem musi się pojawić działanie systemowe, w pełni skoordynowane międzyresortowo tak by budowane „eco-systemy” miały ekonomiczny sens realizacji – tak byśmy my wszyscy uwierzyli, że takie działanie ma przyszłość, że będzie to promowane zarówno przez rynek jak i Państwo.

Ważną rolę w prezentowanym podejściu będzie miał szeroko pojęty rynek wodoru. A jak on będzie się rozwijał w naszym kraju. Tak wygląda mój scenariusz zdarzeń:

Do 2025 roku rynek wodoru będzie rozwijał się w oparciu o „szary” wodór produkowany z gazu ziemnego. Główne huby wodorowe będą w Gdańsku, Włocławku, Płocku i Trzebini. Kluczem do sukcesu będzie umiejętność organizacji logistyki tak by koszt dostaw wodoru „nie zabijał” rentowności projektów wodorowych. W tym okresie czasu pojawią się oczywiście „jaskółki” związane z „zielonym” wodorem, czyli wodorem produkowanym z elektrolizy wody. Są to inwestycje ZE PAK czy Grupy ORLEN a także kilka inicjatyw lokalnych. Myślę, że to właśnie ORLEN mógłby wyznaczyć interesujące warunki brzegowe do takiej współpracy – ale na ten moment trudno to ocenić bowiem na takie działania będą miały wpływ realizowane działania związane z przejęciem Grupy LOTOS oraz PGNiG.

Po 2025 roku pojawi się szereg rozproszonych instalacji do produkcji i dystrybucji wodoru – moim zdaniem to najlepsze dla naszego rynku. Wodór „zielony” będzie produkowany w oparciu o biometan / biogaz produkowany podczas utylizacji odpadów i ta produkcja będzie wspierana lokalnie (ale nie tylko) produkcją wodoru z elektrolizerów. Będzie to też czas rozwoju małych i średnich instalacji do produkcji wodoru z elektrolizerów. Jednakże, by korzystać z polskich źródeł wytwarzania „zielonej” energii do produkcji „zielonego” wodoru powinny pojawić się systemy wsparcia dla operatorów elektrolizerów. Jako benchmark można wykorzystać niemieckie podejście by uatrakcyjnić budowę rynku wodoru i zwolnienie z opłaty OZE dla operatorów elektrolizerów (opłata OZE w cenie energii w Niemczech stanowi ponad 1/5 jej ceny).

Nie podnoszę kwestii wykorzystania energii z morskich farm wiatrowych, bowiem z naszych analiz wynika, że nadwyżki energii z planowanych morskich farm wiatrowych (projektów zlokalizowanych w polskiej strefie ekonomicznej), które będzie można wykorzystać do produkcji „zielonego” wodoru pojawią się dopiero w 2032 -2035 roku. Stąd konieczne będzie zastosowanie niekonwencjonalnych działań by produkować „zielony” wodór z naszej polskiej energii – jeżeli to jest nasz cel. Nie przewiduję problemów z dostępem „zielonej” energii z importu, szczególnie obserwując i analizując działania naszych najbliższych sąsiadów oraz jak organizuje się rynek energetyczny w obrębie Morza Bałtyckiego – ale czy na tym ma polegać nasze bezpieczeństwo energetyczne?

Analizując publikowane strategie wodorowe różnych krajów UE, obu Ameryk czy Azji pokazują możliwości zmian w sposobie „wyciągania” gospodarek z okresu po pandemii, wykorzystania nowych szans zaistnienia na rynku lokalnym jak i światowym. I gorąco namawiam by z tego skorzystać – a zacząć możemy od rozwoju rynku gazowego z projektami „H2 ready”, bo przecież i gaz ziemny i wodór to GAZ.

Drugą część podsumowania Konferencji Wodorowej PCHET 2020 zacznę od części związanej z zagadnieniami prawnymi. Odbyła się bardzo ciekawa debata, która prowadził Michał Sznycer (MGS Law). Wynikają z niej bardzo ciekawe wnioski, ale dla mnie najważniejsze jest by nie tworzyć specjalnego „prawa wodorowego” tylko wykorzystać obecnie funkcjonujące akty prawne i tylko je pouzupełniać. Tu pojawia się kwestia związana z tym, że obecnie – kiedy wodór stał się „popularny” – coraz więcej organizacji czy stowarzyszeń chce mieć pozycję lidera wodorowego.
Pozwolę sobie przypomnieć, że Klaster Technologii Wodorowych jest (i będzie) jedyną polską organizacją o charakterze krajowym, który jest członkiem Hydrogen Europe w części Hydrogen Europe Pilars. Klaster Technologii Wodorowych w 2019 roku opracował pełną mapę drogową zmian legislacyjnych, której wdrożenie pozwoli na to, że wodór stanie się pełnoprawnym paliwem alternatywnym w Polsce. Bez tych zmian NIE BĘDZIE RYNKU WODORU. Obecnie widzimy, że Ministerstwo Klimatu zaczyna wszystko od początku a to oznacza (niestety) stratę czasu. Może warto skorzystać z gotowych rozwiązań i to padło na koniec debaty prawnej w kierunku przedstawicielki reprezentującej Ministerstwo Klimatu. A jak będzie, zobaczymy.
Po raz pierwszy w Polsce zapoczątkowano dyskusję odnośnie wodoru w przestrzeni publicznej. Maciej Dębski ciekawie poprowadził dyskusję związaną z wodorem, jego rozumieniem, kwestiami bezpieczeństwa. Zarówno dyskusja jak i komentarze pojawiające się podczas całej konferencji potwierdzają to co napisałem w pierwszej części podsumowania – konieczna jest edukacja i budowanie wiedzy o wodorze i technologiach wodorowych. Dlatego też pracujemy już nad promocją wodoru wśród uczniów – podczas konferencji pokazaliśmy laureatów naszego konkursu wodorowego, uczniów ze Słupska, którzy zaprojektowali model statku zasilanego wodorem, ale głównie koncentrujemy się nad budową zagadnień programowych by móc rozpocząć edukację wodorową wśród uczniów szkół podstawowych i średnich. Bo to przecież będzie ich przyszłość. Nawiasem mówiąc to może być nasz wkład w rozwój wodoru w Europie – na ten moment nie ma tego rodzaju inicjatyw a wszyscy głoszą (patrz osoby zaangażowane w tematykę wodorową w UE), że jest to potrzebne. Stąd zapraszam do współpracy i w tym zakresie.
Dobre praktyki w Europie kończyły drugi dzień konferencji. Moim zdaniem ta część oraz część technologiczna podczas pierwszego dnia to były najbardziej wartościowym wkładem naszej konferencji w budowę wiedzy o wodorze. Niestety znowu pokazano nam jaka jest przepaść przed podejściem europejskim do innowacyjnych projektów a naszym polskim. Rozmach, patrzenie w przyszłość to jest to czego nam brakuje. Każdy z omawianych projektów charakteryzuje bardzo ważna cecha – odwaga w podejmowaniu decyzji. Tak przy okazji – zauważyłem, że i w wodorze i w offshore wind odwaga popłaca, ci którzy zgłaszają gotowość uczestniczenia w tego rodzaju projektach mając jednocześnie przemyślaną strategię działania, osiągają sukces – w pierwszej kolejności bez problemu pozyskują finansowanie na swoje projekty. W wodorze warto prześledzić podejście wodorowe w Groningen w Holandii a w offshore wind – port w Ostendzie. Bardzo mnie korci by napisać coś o naszym podejściu związanym z morską energetyką wiatrową ale myślę, że już wkrótce coś się pojawi.
Ale wracając do konferencji – powtórzę mówiąc offshore wind mam na myśli mieć wodór i mówiąc wodór mam mieć na myśli offshore wind (tak musi się stać w Polsce!). Projekt wodorowy w porcie w Emden to jeden z takich projektów realizowanych w Europie Zachodniej. Wspomniany port w Ostendzie rozpoczął projekt, którego przedmiotem będzie budowa 17 MW elektrowni wodorowej. To wszystko stanie się w czasie najbliższych czterech lat.
Od czterech lat zabiegam by porty polskie przeanalizowały inny model biznesowy związany z zasilaniem w energię elektryczną portu i jego terminali wskazując na zagrożenia oraz nowe możliwości – i co słyszę „nie da się”, „a po co coś mamy zmieniać skoro jest dobrze”. A już niedługo z „zielonych” statków będą zjeżdżać „zielone” ciągniki samochodowe – i czy jesteśmy przygotowani żeby je obsłużyć czy też popłyną one do innych portów. Brakuje silnego impulsu, który spowoduje zmianę sposobu myślenia. Wodór jest super pretekstem do tego by zacząć zmieniać sposób myślenia oraz podejścia do podejmowania strategicznych decyzji – wodór jest obecnie bardzo popularny (codziennie ktoś – w Polsce – coś podpisuje) oraz projekty wodorowe mają najwyższe dotacje w projektach finansowanych przez UE. TO JEST CZAS WODORU.

Już nie wydaje się ale jest to nieuchronne – Europa podjęła decyzję, że to wodór będzie podstawowym elementem gospodarki europejskiej w kontekście magazynowania i przetwarzania energii elektrycznej. Stąd mówiąc offshore wind mamy mieć na myśli wodór a mówiąc wodór mamy na myśli offshore wind. To „zielony” wodór ma być liderem przemian.
Cele stawiane przez UE czyli zwielokrotnienie zainstalowanej mocy w morskich farmach wiatrowych, obecnie – 22 GW, w 2030 ma być już 111 GW (czyli 5-krotny wzrost) a w 2050 roku ma być 450 GW! (znowu 5 wzrost) (dane za WindEurope z 11 września 2020 roku) powodują, że UE stawia wyzwania odnośnie produkcji wodoru – 2024 rok 1 milion ton „zielonego” wodoru (czyli już za 3 lata) a w 2030 roku to 10 milionów ton „zielonego” wodoru (tu uwaga – obecnie tyle zużywają wszystkie kraje europejskie „szarego” wodoru).
Ten pierwszy wzrost będzie dokonany, bowiem patrząc tylko na projekty realizowane przez Shell, BP, Repsol czy OMV (dane kwiecień 2020) to widać, że będzie to możliwe. Pierwsze instalacje elektrolizerów zasilanych „zieloną” energią (nie tylko z wiatru, także z wody) będą oddawane do użytku w 2022 roku. Patrząc natomiast na zakres projektów Green Deal Call z 22 września 2020 gdzie finansowaniu mają podlegać projekty 100 MW baterii elektrolizerów jestem przekonany, że granica 10 mln ton „zielonego” wodoru w 2030 roku będzie także osiągnięta.
Pojawia się pytanie gdzie my jesteśmy w tych planach, zamierzeniach.
Niestety nasze projekty wodorowe nie mają ani skali ani rozmachu w porównaniu z projektami zgłaszanymi przez firmy z Niemiec, Holandii, Portugalii czy Słowenii. Patrząc na planowane projekty można oczywiście zauważyć projekt ZE PAK związany z instalacją elektrolizera o mocy 10 MW pytanie tylko czy planowane źródła OZE wystarczą by zasilić wspomniane elektrolizery oraz gdzie będzie rynek zbytu. Ale takim projektom warto kibicować.
Pozostałe projekty naszych „czempionów” to projekty oparte na gazie ziemnym – reforming parowy wraz z podczyszczaniem do parametrów pięciu dziewiątek (klasa czystości wodoru, czyli 99,999%). Niestety obawiam się patrząc na działania UE, że wkrótce możliwość produkcji wodoru z reformingu parowego będzie ściśle związana z CCS, czyli wychwytywaniem i magazynowaniem CO2. A wtedy cała rentowność produkcji będzie duuuużo mniej atrakcyjna. Czyli, moim zdaniem, wodór z gazu ziemnego nie ma długiej przyszłości. To samo odnosi się do biogazu – ale to osobne zagadnienie i w przyszłości i do niego się odniosę.
Czytając komentarze osób oglądających #PCHET 2020 zauważam, jak dużo mamy do zrobienia odnośnie przekazywania wiedzy o wodorze – ekonomia, bezpieczeństwo, zastosowania oraz jak mało z nas przyjmuje do wiadomości, że pewne procesy są nieuchronne i po prostu taka rzeczywistość nas czeka, czy z nią się zgadzamy czy nie.
I jeszcze jedno co jest bardzo ważne – przez ostatnie 30 lat nie potrafiliśmy rozwiązać kwestii węgla jako podstawowego źródła energii w naszym kraju. Dzisiaj powoli dociera do większości z jakim problemem będziemy się borykać jeszcze przez długie lata i jakie konsekwencje są z tym związane. Pojawiają się zdania, że gaz ziemny będzie paliwem przejściowym. Obawiam się (mimo, że jestem wielkim zwolennikiem gazu ziemnego – szczególnie LNG), że gaz ziemny będzie lada chwila traktowany jako obecnie węgiel stąd nie jest to paliwo przyszłości. Mamy niewiele czasu by podjąć stosowne decyzje odnośnie odnawialnych źródeł energii oraz energetyki jądrowej (ich strategicznej roli oraz udziału w mikście energetycznym). I jeżeli to zrobimy źle to spowodujemy, że przyszłe pokolenia będą nas głośno przeklinać bowiem możemy im zgotować los nie do pozazdroszczenia. Dzisiaj mamy problem z węglem a oni mogą mieć problem, że mają drogą energię z morskich farm wiatrowych i drogi „zielony” wodór a przez to przyszła polska gospodarka nie będzie konkurencyjna. Taki scenariusz jest niestety możliwy bez podjęcia bardzo odważnych, patrzących w przyszłość decyzji.
Czy jest jakieś „światełko w tunelu”?
Moim zdaniem tak. Wszyscy obecnie mają podstawowy problem z wodorem – dystrybucja. Wodór poprzez swoja małą gęstość jest trudny w dystrybucji. Dopiero kiedy nastąpi wielkoskalowa dystrybucja wodoru gazociągami będzie możliwa jego znacząca ekspansja. Tu uwaga: już i Ukraina i kraje północnej Afryki dostały propozycję by produkować wodór na potrzeby Europy i dostarczać je wodorowymi gazociągami. Nie przez przypadek podczas naszej konferencji Jorgo Chatzimarkakis Sekretarz Generalny Hydrogen Europe mówił o tym, że Nord Stream II może być wykorzystany przez Rosjan do transportu wodoru do Europy. Jorgo wspomniał o wodorze z procesu pirolizy. Oczywiście zawsze możemy dyskutować czy to ma sens czy nie ale skoro tak wpływowa osoba związana z wodorem publicznie głosi takie kwestie to należy poważnie podejść do tematu.
Ale gdzie to „światełko” – jest w rozproszonej produkcji wodoru z rozproszonych odnawialnych źródeł energii. To może być nasza specjalność i nią możemy wkroczyć do Europy. Oczywiście nie ma nic za darmo. Jednym z bardzo fajnych bodźców rozwoju takiego projektu byłoby zastosowanie rozwiązań przyjętych przez niemiecki NOW (niemiecka organizacja wodorowa), czyli zwolnienie z opłat przesyłowych energii elektrycznej wykorzystywanej do produkcji wodoru w elektrolizerach. Innym bodźcem była by zmiana w podejściu do bilansowania energii i możliwość bilansowania regionalnego (na przykład nie tylko w obrębie działania operatora systemu dystrybucyjnego ale także w obrębie działania klastra energii). Takie podejście jest także nieuchronne, pytanie kiedy w Polsce to zrozumiemy. Rozporoszona produkcja wodoru związana jest zagospodarowaniem lokalnej nadprodukcji (magazynowaniem) energii elektrycznej – czyli zamiast „wpychać” energię do systemu produkujemy wodór. Do tego pojawia się aplikacja pozwalająca zagospodarować wyprodukowany wodór do celów transportowych. Podczas naszej konferencji pojawił się taki projekt o nazwie HGaas – „Wodór zawsze po drodze”. Jest to projekt rozwojowy z możliwością przystąpienia do niego. Nie jest to projekt tylko i wyłącznie na papierze bowiem rozpoczęto prace nad pierwszym miejscem w Polsce gdzie będzie on realizowany. To także było ogłoszone podczas naszej konferencji. Ale ciąg dalszy nastąpi.

linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram